Nie taką ciebie poznałem…
Owszem, ona również takiej siebie nie znała.
Okoliczności ją do tego zmusiły. Nie mogła nic zrobić w takiej sytuacji. Po przetrawieniu wszystkich informacji i po dogłębnym zastanowieniu się doszła do wniosku, że to jedyne możliwe wyjście. Wyjazd rozwiązywał wszystkie problemy. Nie tylko jej, lecz również jego. Dzięki niej żadne z nich już nigdy nie będzie się zadręczać śmiercią Jaxona. Lek na duszę.
Tak, z pewnością podjęła słuszną decyzję. Już nawet się spakowała. Musiała jeszcze tylko odwiedzić rodziców w dzień wyjazdu i zabrać kilka potrzebnych rzeczy. Oczywiście, mogła to zrobić jutro albo pojutrze, ale bała się konfrontacji z nimi. Odwlekała tę rozmowę najdłużej, jak mogła.
Jeszcze tylko sześć dni. Za sześć dni będzie wolna. Zacznie nowe życie, bez problemów. Ian również to zrobi. Na pewno na początku doznał szoku, ale z czasem się przyzwyczai i zrozumie, że to był dobry pomysł.
Jeszcze będzie mi wdzięczny – powtarzała sobie to zdanie bez ustanku.
Jeszcze będzie mi wdzięczny…
Wmawiała sobie też, że wcale nie stara się przekonać siebie samej do tego planu.
Jakaś głupia, nierozumna i nazbyt uczuciowa część jej serca pragnęła zostać u boku chłopaka. Tego, który tak doskonale ją rozumie. Który wspiera ją prawie od miesiąca. Który poświęca dla niej każdą wolną chwilę.
I który był przyjacielem jej brata.
Tak bardzo chciała odpędzić od siebie wszystkie te myśli. Utwierdzić się w przekonaniu, że tak będzie lepiej. Przecież musi być lepiej.
Wypadało jednak rozważyć: dla kogo będzie lepiej?
Jednak tym dziewczyna już nie zaprzątała sobie głowy.